Wydarzenia na Ukrainie odbiły się między innymi na sytuacji na rynku paliw. Sznury samochodów przed stacjami już w czwartkowy wieczór można było zauważyć także w naszym regionie.
Po tym jak pojawiły się pogłoski, że z powodu konfliktu może zabraknąć paliwa albo że znacząco podrożeje, na stacje udali się wszyscy zmotoryzowani, którzy chcieli zrobić solidne zapasy.
W niektórych punktach w ciągu kilkunastu godzin ceny rzeczywiście nieco poszły w górę. Jednak dystrybutorzy paliw uspokajają, że dostawy ropy naftowej dla Polski są dobrze zabezpieczone.
PKN Orlen zapowiedział już rozwiązanie umów ze stacjami, które wczoraj niepotrzebnie wprowadziły podwyżki. Jednak w piątkowy wieczór poinformowano, że kierowcy mogą spodziewać się ograniczeń: auta osobowe będą mogli zatankować maksymalnie 50 litrów (czyli jeden bak), a ciężarowe – do 500 litrów. Jest to tłumaczone chęcią zapewnienia obsługi wszystkim klientom.
W Puławach wstrzymano sprzedaż paliw na stacji MZK przy ulicy Dęblińskiej. Ale spółka zapewnia, że autobusy mogą kursować w normalnym trybie, ponieważ komunikacja miejska ma odpowiedni zapas paliwa – a nowej dostawy spodziewa się w najbliższym czasie.