3 oczka zawodnicy Jacka Magnuszewskiego zapisali na koncie po inauguracyjnym meczu z Jutrzenką Giebułtów. Dokładnie tyle ile zdobyli punktów, tyle razy trafili też do siatki rywala.
W Święto Wojska Polskiego było już nieco gorzej. Jak pokazał już niejeden sezon – Wiśle w Sieniawie zawsze gra się trudno i nie inaczej było w tym przypadku. Sokół wygrał 1:0.
Gospodarze byli groźni tylko przy wyrzutach z autu, które na małym boisku były większym problemem niż rzuty rożne. Po jednym z takich wyrzutów zza linii bocznej, uderzenie oddał Purcha i piłka mimo interwencji Pawła Sochy wpadła do bramki. Jak się później okazało – więcej bramek nie zobaczyliśmy.
A w niedzielę – podział punktów z Chełmianką. Podział z którego bardziej zadowoleni mogą być jednak podopieczni trenera Artura Bożyka. Z kolei gracze Jacka Magnuszewskiego, pretensję mogą mieć tylko do siebie.
– Fundament w obronie, duże zagęszczenie strefy przed polem karnym były dla nas problemem. Wiedzieliśmy, jak gra Chełmianka. Oglądaliśmy dwa mecze w Sieniawie i u siebie z Motorem, więc mieliśmy świadomość, że grają bardzo konsekwentnie w obronie i wyprowadzają z tego groźne kontry. Nie mogliśmy prezentować bardziej otwartej piłki, ponieważ obawialiśmy się tych kontrataków. Staraliśmy się budować ataki poprzez boczne sektory i dobrze reagować w fazie przejściowej z ataku do obrony i dzisiaj to wyglądało dobrze. Chełmianka miała kilka kontr, ale praktycznie nam nie zagroziła. Natomiast brakowało takiego spokoju przy przedostatnim podaniu. W ostatnim podaniu w polu karnym – tutaj było nerwowo. Rzeczywiście, tamtej przestrzeni do grania, miejsca i czasu było bardzo mało i niestety, niewiele sytuacji. Na pewno również wpływ miał mecz w Sieniawie grany w czwartek i nogi nie podawały tak, jak trzeba. Wiadomo, że łatwiej się bronić niż atakować będąc lekko zmęczonym. Próbowaliśmy zmian trochę wyższych zawodników, poszukać lepszego, możliwego wykonania stałego fragmentu gry, żeby przeciwnika skarcić, ale niestety było tego wszystkiego za mało. Zdobyliśmy jeden punkt, też go szanujemy, bo wiemy, że Chełmianka potrafi groźnie ukąsić wychodząc z kontry, więc możliwe, że te kontry mogły zakończyć się różnie. Szkoda, że nie udało się wygrać, ale doceniamy ten punkt, dopisujemy i teraz czeka nas bardzo trudny mecz z Siarką Tarnobrzeg – powiedział po meczu z Chełmianką trener Wisły, Jacek Magnuszewski.
Mecz z liderem rozgrywek III ligi w sobotę o 17:00 w Puławach.