To jesienna akcja wymierzona we wściekliznę dzikich zwierząt – ale przy tej okazji warto uważać na swoje zwierzęta domowe.
Od wczoraj (12 września) nad Lubelszczyzną latają samoloty, które zrzucają szczepionki dla dzikich zwierząt, zwłaszcza lisów. Nad Mazowszem podobne działania rozpoczęto jeszcze w miniony weekend, a w każdym wypadku powinny potrwać przez 3 dni. Jednak ostrożność trzeba zachować w plenerze znacznie dłużej.
Jak informuje Lubelski Wojewódzki Lekarz Weterynarii, szczepionki są zrzucane na wszystkie tereny niezabudowane: lasy, pola i łąki. Na jeden kilometr kwadratowy ma spaść od 20 do 30 sztuk takich specyfików. Blister wielkości około 3 centymetrów, wypełniony płynem, jest zatopiony w przynęcie, która pachnie dość intensywnie – żeby skusić lisy.
Trzeba jednak pilnować, żeby te same preparaty nie skusiły zwierząt domowych – ponieważ mogą im zaszkodzić. Właściciele psów i kotów powinni uważać na swoich pupili i nie puszczać ich wolno – także przez dwa tygodnie po zakończeniu zrzutów (czyli do ostatniego tygodnia września).
Ludzie również nie powinni dotykać szczepionek dla dzikich zwierząt – jeśli tak się zdarzy, trzeba dokładnie umyć ręce wodą z mydłem. W razie potrzeby, jeżeli preparat dostanie się do ust, nosa, oczu albo będzie mieć kontakt ze skaleczeniem, trzeba skontaktować się z lekarzem. Poza tym, dotyk człowieka sprawi, że szczepionki staną się bezużyteczne – ponieważ wówczas dzikie zwierzęta ich nie podejmą.
Źródło informacji i zdjęcia: Lubelski Wojewódzki Lekarz Weterynarii; źródło zdjęcia: baza Pixabay