Dostawcy owoców i warzyw z naszego regionu, którzy zdecydowali się na współpracę z lokalnym zakładem przetwórczym, liczą straty i czekają na wyrównanie rachunków.
W Rykach duże kłopoty finansowe ma firma Kampol-Fruit, która od dwóch lat jest właścicielem zakładu przy ulicy Przemysłowej (należącego wcześniej, przez blisko pół wieku, do firmy Hortex). Przedsiębiorstwo jest obecnie poważnie zadłużone. Na spłaty zaległych należności czekają banki i inne instytucje – ale również rolnicy i sadownicy, którzy w tym roku przekazali firmie swoje zbiory. Jednak ogłoszony przez spółkę plan restrukturyzacji zakłada, że do producentów trafi zaledwie połowa należnych pieniędzy.
Z tego powodu, w miniony poniedziałek (19 grudnia) przed siedzibą ryckiej firmy zorganizowano protest. Pikieta przebiegała spokojnie – dostawcy rozwiesili transparenty na ogrodzeniu zakładu i tłumaczyli, że chcą brać udział w rozmowach na temat restrukturyzacji. Nikt jednak nie otworzył im drzwi – dlatego zdecydowali, że kolejne działania protestacyjne przeprowadzą w inny sposób.
Teraz poszkodowani liczą na pomoc ze strony rządu albo na to, że przetwórnię wykupi Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, po czym włączy ją do Krajowej Grupy Spożywczej. Ale są i tacy, którzy o niezapłaconych fakturach powiadomili prokuraturę. Zawiadomienia w tej sprawie złożyli na przykład producenci rolni z gminy Kurów.
Co więcej, zawiadomienie do prokuratury, o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez firmę Kampol-Fruit złożył także wiceminister Henryk Kowalczyk. W środowy wieczór (21 grudnia), za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych poinformował, że zgłosił tę sprawę jako minister rolnictwa – i zapewnił, że jego resort dołoży wszelkich starań, by rolnicy i sadownicy otrzymali należne im pieniądze.
Źródło zdjęcia: baza Pixabay